Hayden

Przyjmę każdego - przyjaciela, wroga, rywala, kochankę itd. Serdecznie zapraszam:D

Co widzisz dla Miany, Chelli i Oliviera?

Król pewnie miałby nudne relacje to chce coś dla mojego asasyna. Przyjaciel?

Z księżniczką Mianą będzie trochę trudno: z tegoż względu, że jest księżniczką i takie tam. Gwardziści chronią, a nie spouchwalają z rodziną królewską. Nie wykluczam, iż ich stosunki mógłby się jakoś rozwinąć w trakcie gry fabularnej... Póki co trzymają się przypisanych ról Księżniczki i Gwardzisty. Tak sobie zakładam, że Hayden nie zazdrości Mianie jej wysokiej pozycji, Królowa Matka też wydaje się surowa, stąd mógłby w ramach współczucia mógłby, pełniąc przy niej służbę, pozwalać księżniczce na trochę więcej swobody. Znaczy się - nie traktować jej jakby była z kruchego szkła i gdyby tak samodzielne nalała sobie wina do kielicha z pewnością by się nie pokruszyła. Nie wiem, czy zrozumiale się wyraziłam, może plotę trzy po trzy. I nie wiem czy odpowiada ci coś takiego.
Chella jest uzdrowicielką, podobnie jak matka Haydena. Tutaj automatycznie pojawia się sympatia i sentymenty, gdyż Gwardzista nie żywi negatywnych uczuć do uzdrowicieli. Pewnie słyszałbym plotki (są jakieś plotki?) jakoby parała się czarami, co jednak nie podkopywałoby szacunku oraz przyjaznej postawy wobec niej. Ludzie zawsze o czymś plotkują.
Z Oliverem łączy go to, że oboje pracują dla królewskiej rodziny. Charakter wykonywanej pracy różni się, ale służba władcom pozostaje służbą. Pozostawiłabym ich na razie na takim neutralnym gruncie - na zasadzie widujemy się i przy lepszych nastrojach ucinamy pogawędki, dzielimy spostrzeżeniami z wykonywanej roboty, itd.
Sądzę, że relacje rozwiną się w miarę czasu. Zobaczymy, w jakim kierunku. Chyba nie skończy się na tym, że Kat będzie musiał ściąć biednemu Gwardziście głowę ;)


Z Królem wypadałoby być na czysto służbowej stopie. Nie musi być aż tak do samego końca nudno, bo podobnie jak w przypadku Miany może wybuchnąć jakaś awantura lub intryga, która sprawi, że przestanie być aż tak służbowo, stanie odrobinę personalnie. W negatywnym, bądź pozytywnym odniesieniu. No, zobaczymy.
Reins, przyznam, że ciekawą stworzyłeś postać. Przyjaciele? Pewnie, że mogliby być przyjaciółmi. Jeśli pan asasyn nie chodzi i nie przechwala na lewo i prawo, czym tak naprawdę się zajmuje. Mimo wszystko, Gwardzistom nie wypada świadomie przyjaźnić się z zabójcami. Niech Gwardzista myśli sobie, że jego przyjaciel zajmuje się.... sama nie wiem czym, ale czymś uczciwym zajmuje. Tak się zastanawiam czy Reins tą przyjaźń traktuje tak czysto przyjacielsko czy też czerpie z niej profity ala posiadania znajomości na Królewskim Dworze?
Mój Gwardzista w sporej mierze pozostaje idealistą. Proszę mnie poprawić, jeśli mylę się, ale odnoszę wrażenie, że asasyn aż takim idealistą nie jest. Tym samym, mamy ładną przestrzeń do konfrontacji światopoglądów, choćby w zwyczajnych, przyjacielskich dysputach.
W przeciwnym razie, czyli gdyby był idealistą, mogliby nabijać sobie nawzajem swoim ukochanym idealizmem główki.
To tyle. I tak mocno zarysowałam te relacje, a takiego ustalania czegoś z góry nie lubię

Ja coś chcę dla Avy i Marioty <3

Mi to odpowiada, zobaczymy co wyjdzie jeszcze w fabule

Miana; odpowiada -  dobrze, wpiszę


Ava, Ava. Oboje służą członkom rodziny królewskiej, chociaż ze zrozumiałych względów, dziewczyna stoi wyżej w hierarchii. Nie znaczy, że muszą być wobec siebie nawzajem oficjalni. Przynajmniej w mniejszym gronie, nie mówię, że na oczach całego Dworu. Ava przypomina Haydenowi jego młodszą siostrę albo dziewczynkę, która dawno temu podarowała mu storczyki. Do wyboru. Byle czuł do niej swego rodzaju sentyment, sympatię. Panienka - Dworka zdecydowanie lepiej zna się na całym Dworze od niego; zdarzało się, że uprzejmie mu objaśniała, który Lord jest bardziej, a który mniej ważny, czemu ostatni szambelan wypadł z łask i tak dalej i dalej. jak wspomniałam, nić sympatii może zaistnieć.
Przypuszczam, że nie da się beztrosko przeskoczyć dzielącego ich statusu społecznego, dlatego zwracaliby się do siebie tak wpół formalnie, bez przesadnego wywyższania się/uniżoności, ale i bez szczególnej poufałości.
Wolę pozostawić otwartą kwestię tego, co Gwardzista zrobi teraz, gdy Ava siedzi w celi, oskarżona o podłe czyny. O tym decyduje.... fabuła?
Hayden jest przyzwyczajony do kobiet w sukniach. Zajmujących się tymi bardziej kobiecymi zajęciami. Mariota stanowiłaby coś egzotycznego. I wzbudzała w nim konsternację. Nie wiedziałby, jak do niej się odnosić - traktować jak pannę czy awanturnicę? Byłby jej ciekawy, co niekoniecznie mogłoby się jej podobać. Chyba, że nie przeszkadza jej, gdy podchodzą do niej jak do jakiegoś egzotycznego okazu typu jednorożec? ;) Widzę tu sporo interesujących i dynamicznych sytuacji w samej grze. Z jednej strony biedny, poznający wojownicze kobiety Gwardzista, z drugiej sama wojownicza panna, co nie chce być delikatną panienką. Mam nadzieję, że dobrze to ujęłam.

Może niech Ava naprawdę będzie tą dziewczynką, która dała mu storczyki? W końcu we dworze jest od niedawna, mieszkała wcześniej na Odłączonej Wyspie z rodziną

A Mariota mogłaby go traktować jak natrętnego typka i nie do końca go lubić, ale potem mogłaby się zacząć dziwnie czuć jakby go nie było, jak gdyby brakowało czegoś, na co nie zwraca się uwagi kiedy jest... no wiesz, jak majtki - nosisz to o nich nie myślisz, ale jak ich nie masz na sobie to się dziwacznie czujesz xD

Nie mam nic przeciwko, żeby to Ava była tą dziewczynką ze storczykami. Będzie nawet przyjemniej.

Tak, rozumiem przełożenie powyższych relacji na majtki ;) I najbardziej mi coś takiego odpowiada.

Wszystko ustalone.

No i słodko

Mi także odpowiada

Doskonale. Mogę sobie cię wpisać.