Amentes
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Cela I

Go down 
5 posters
AutorWiadomość
Fortuna
Admin
Fortuna


Ród : Wszechmocny
Skąd : Zewsząd
Praca : Mąciciel

Cela I Empty
PisanieTemat: Cela I   Cela I Icon_minitimeNie Cze 08, 2014 5:20 pm

Cela I Interior_1_Bran_Castle_by_Snake_Demon

***
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimePią Cze 13, 2014 1:11 pm

Wysoko urodzone panienki nawet w więzieniu mają służbę, lub też coś na jej kształt - schludny mężczyzna właśnie wychodził z celi, do której ciągnięto w akompaniamencie rechotów straży zziębniętą białolicą panienkę, oplątaną powrozem i w brudnej po wielu upadkach sukni - nikt, ciągnięty na sznurze za koniem, nie miałby szansy się nie przewrócić. Ava nie była od tego wyjątkiem. Cieszyła się po cichu, że nikt nie zdecydował się jej zgwałcić - tłumaczyła sobie ten dziwny fakt ich podejrzeniem o to, że jest czarownicą. Nikt nie tknie palcem czarownicy.
Zwłaszcza, gdy na piersi miał symbol religii.
Była zesztywniała i obojętna.
Anarhold, Anarhold!
Co się z tobą dzieje?
Bezceremonialnie, okrutnie wepchnięto ją do celi. Padła na kolana, podparła się dłońmi w porę, by nie leżeć na ziemi niczym prześcieradło, które wiatr zerwał ze sznura i rzucił w błoto. Uniosła się wyżej, otrzymała kopniak w żebra, który wyzwolił kolejną salwę rubasznego rechotu u gwardzistów.
Najprostszą metodą, aby przestać się czegoś bać jest oplucie tego, sprawienie wrażenia bycia silniejszym niż strach. Ava nie miała takiej możliwości - gdy została sama w celi, kiedy służący zajął się dalszym przenoszeniem jej dobytku do celi wraz z kilkoma pomocnikami, mogła podnieść się rozmasowując obolałe od potężnego ciosu butem gwardzisty żebra. Przygięta niby starsza pani, na której barkach spoczywa całe jej minione życie, nie do końca prawe i uczciwe, mogła też zbliżyć się do okna.
Noc powoli rozjaśniała się delikatną szarozieloną łuną, jednak okno dziewczyny wybiegało do wewnątrz ogrodzonego terenu wokół więziennej wieży - wyglądając spojrzała wprost na oświetlony pochodniami plac egzekucyjny.
Usiadła nagle na ziemi przez nogi, które nagle odmówiły utrzymywania ciężaru jej ciała w pionie. Suknia i peleryna, ubrązowione i uzielenione upadkami w drodze do wieży Robur, rozpłynęły się wokół niej wciąż miękkimi splotami aksamitu oraz grubej bawełny.
Oczy miała szeroko otworzone, gardło zacisnęło się jak do płaczu.
Pułapka, Ava była w pułapce - dziewcząt takich, jak ona, w pułapkach trzymać nie wolno, aby nie traciły powoli stabilności umysłu. Dziewczyna jednakże postanowiła twardo stać na ziemi, jak najdłużej trzymać się normalności oraz silnej woli. Odetchnęła głębiej, przełyk jakby rozwarł się nieco, pozwalając wciągnąć do płuc powietrze. Nie załkała nawet, nie zawilgły jej oczy w których malował się niebieskością szok.
Złączyła dłonie, przycisnęła je między piersiami do mostka, patrząc w ciemność nocy za oknem. Nie widziała nawet gwiazd.
Usłyszała jak rygiel drzwi zaczyna hałasować ciężkością drewna, poderwała się więc z ziemi hardo unosząc głowę i opanowując twarz, by wydawała się być wyrzeźbioną w marmurze bądź alabastrze.
Wszedł służący za którym szli tragarze z jej skrzynią z sukniami. Wciąż była ich posiadaczką, wciąż mogła wyglądać pięknie - jedynie po co? By pachnąć lawendą gdy będą wieszać ją na placu egzekucyjnym?
Nawet jeżeli jedynie po to - miała zamiar zadbać by prezentować się godnie.
Nie była zabójczynią, nie była wiedźmą - była jedynie zrozpaczoną zaginięciem siostry panną, której przypadł w udziale los wieszczki.
Służący, widząc jej zimne wzrok oraz twarz zatrzymał się, jakby przestraszony.
Ona odwróciła się z powrotem do okna, nie zwracając nań uwagi.
Teraz jest uwięziona, ale nie czuła przed sobą widma śmierci. Słyszała natomiast odległy śpiew Meluzyny, wodnej boginki, oznaczający śmierć kogoś z jej bliskich.
-Anarhold- szepnęła Ava, kładąc dłoń na szybie.
Powrót do góry Go down
Ivo Kulkidd

Ivo Kulkidd


Ród : Kulkidd

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSob Cze 14, 2014 7:03 pm

Ivo nudził się w zamku niemiłosiernie. Tym bardziej, że jego siostrzeńcy i siostrzenica byli zajęci i nie miał nawet z kim pożartować. Przy najbliższej okazji, po Zebraniu Rady, postanowił wyrwać się do karczmy. Alkohol i dziewki na pewno ukoją jego nudę.
Traf jednak chciał, że wcześniej usłyszał plotkę o jakiejś czarownicy oskarżonej o zabójstwo za pomocą magii-w dodatku dwórce!
Ciekawość zawiodła go więc pod jej celę. Może nawet zna dziewczę z widzenia?
Zapukał stanowczo do środka.
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSob Cze 14, 2014 7:28 pm

Pukanie oderwało dziewczynę od okna oraz rozmyślań. Ze zdziwieniem odkryła, że bolą ją nogi, a niebo na zewnątrz stało się już jasnobłękitne późnym porankiem. Przeczesała wzburzone po nieprzespanej męczącej nocy włosy palcami. Któż pukał do celi? Zazwyczaj po prostu kazało się straży odryglować drzwi i wchodziło się bezceremonialnie do wewnątrz. Dziewczyna chwyciła między opuszki palców tasiemki utrzymujące pelerynę na jej ramionach, pociągnęła delikatnie, rozwiązując je. Zdjęła z ramion okrycie i rzuciła je na skrzynię - zobaczyła, rozejrzawszy się, że wszystkie jej prywatne rzeczy zostały przyniesione.
Wciąż była ich właścicielką.
Rozczesała szybko włosy, gdy służący wydawał na zewnątrz polecenie gwardzistom pilnującym więźniarki, by otworzyli przed szanownym Ivo Kulkiddem, mężczyzną tak bliskim koronowanym głowom, drzwi celi w której siedziała potencjalna wiedźma.
Sukienka Avy z białego aksamitu wciąż ozdobiona była plamami trawy oraz resztkami ziemi zbyt ciasno wczepionymi między miękki puch włókien. Dziewczyna mimo tego złożyła dłonie na podołku, uniosła wysoko głowę - przecież zdecydowała się być harda do samego końca, do ostatniej sekundy swojego życia.
Stała, biały posąg z marmuru, na wprost drzwi. Mierzyła wchodzącego mężczyznę zimnym spojrzeniem i mimo jego pozycji we dworze nie ukłoniła się - skoro i tak miała umrzeć, nie musiała już płaszczyć się przed możnymi, prawda? Za chwilę jednakże jej maniery dworki przełamały tę barierę, przez co panienka padła w dygu odpowiednio głębokim, choć wydawało się, że jest tak powściągliwa, na ile pozwalała jej sytuacja.
-Panie- rzekła spokojnym, chłodnym tonem głosu, jak gdyby chciała go wygonić ze swojej nowej sypialni.
Bo rzeczywiście chciała być sama.
Jako pierwsza wiedziała z całą pewnością, że jej siostra nie żyje.
Umarła tuż po tym, jak ona została wrzucona bestialsko do więziennej komnaty.
Matka zaś chorowała w domu na Odłączonej Wyspie, coraz bardziej morzona objawami przez niepokój o obie córki.
Mężczyzna zaś, w którym białolica była zakochana, wciąż nie przyszedł, by choć wesprzeć ją w tej jakże trudnej sytuacji.
Podniosła się w końcu z ukłonu, wyprostowała się krzyżując ręce na piersi.
Patrzyła wyczekująco na gościa - mów, człowieku, czegóż chcesz?
Nie marnuj mojego nadmiaru wolnego czasu, którego i tak nie mam na czym spędzać.
Powrót do góry Go down
Ivo Kulkidd

Ivo Kulkidd


Ród : Kulkidd

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSob Cze 14, 2014 8:25 pm

Może i był prostym rycerzem, ale jego uwadze nie uszło, że dwórka okazała mu dobre maniery jakby z opóźnieniem i niechęcią. Że mimo swojej opłakanej sytuacji stała prosto i dumnie i że sprawiała wrażenie, jakby chciała się jego-lorda! brata królowej! potencjalnego wybawiciela! - pozbyć jak najprędzej.
Nic dziwnego. Jeśli jest wiedźmą, to pewnie cały czas tylko udawała pokorną dwórkę. Kto wie, co kłębiło się w jej głowie. Pewnie zło i pogarda dla świata.
Ivo bał się wiedźm, ale z drugiej strony szanował je, pociągany tajemnym światem magii. Mieć jedną w celi, ubezwłasnowolnioną, prawie niegroźną…co za okazja!
Oczywiście podskórnie się bał, że dziewczę rzuci na niego klątwę czy coś, ale ze śmiercią wiedźmy kończą się jej klątwy…chyba…prawda?
-Panienko. - ukłonił się delikatnie, a raczej kiwnął jej głową. Gest możnych służący do okazania, że zauważali swoich poddanych. Przyjrzał się jej uważnie. Śliczna, na swój sposób. Choć wyglądała na lodowatą damulkę, ale może to kwestia urody. -A może powinienem powiedzieć: czarownico? dodał z chytrym uśmieszkiem.
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSob Cze 14, 2014 9:29 pm

Okazał jej szacunek, jaki nakazywał okazywać damom oraz poddanym obyczaj dworski. Jej wzrok nieco złagodniał, nie przypominał już swoim chłodem lodów północnego bieguna, jedynie śnieżną zawieję mogącą dla wędrowców na szlakach okazać się zabójczą. Czuła, jak jej palce chcą mimowolnie mocniej zacisnąć się, jakby ze wściekłości bądź bezsiły. Zapanowała nad odruchem, zwracając się ku oknu i wpijając się spojrzeniem w plac egzekucyjny.
W brudnej sukni i uwięziona wciąż zachowywała się godnie - dla jednych mogłoby to być dowodem jej winy oraz braku sumienia, innym natomiast stanowiłoby przesłankę o jej niewinności dzięki której nie nawiedzała jej obawa o kark.
-Nie jestem czarownicą- rzekła chłodno obracając głowę przez ramię, by spojrzeć na gościa, który nawiedził ją w więziennej komnatce. -Jednakże kat zapewne próbował będzie wyciągnąć ze mnie całkowicie inne wyznanie- rzekła unosząc z pogardą jeden kącik ust.
Nie uznawała swojego wieszczenia za czary, jedynie za dar który odsłaniał przed jej wzrokiem tajemnice przeszłości, uchylał rąbka tajemnicy przyszłych wydarzeń.
Rozsupłała sakiewkę, wyciągnęła z niej bransoletę ze starego złota, do której o różnym stopniu nowości przywieszone były zawieszki o różnych kształtach, symbolizujących odpowiedzi na pytania bądź zapowiedzi przyszłych spraw.
Zaczęła powoli przekładać wisiorki bransolety, powoli obracając w dłoniach jej łańcuszek z cienkich, acz średniej wielkości ogniw, z których każde miało na swojej obręczy przynajmniej dwie przywieszki.
Odczepiła tę, która wyglądała jak błazen z założoną nogą na kolano oraz rękoma za plecami wiszący na jednej stopie głową w dół - żywcem zdjęty wizerunek z karty Wisielec. Zwróciła się ku przybyszowi, z dłonią wyciągniętą w jego kierunku. Leżał na niej ten mały złoty człowieczek o matowym nieco nalocie starości. Był jedną z pierwszych zawieszek przy bransolecie jej praprababki.
-Zawieszenie, izolacja, medium i mistyk- powiedziała patrząc błękitem tęczówek wprost w oczy mężczyzny, po czym, jak gdyby nigdy nic przyczepiła wisielca z powrotem na jego miejsce. Odpięła następnie kółko poznaczone rozchodzącymi się od jego środka promieniami, jak gdyby ktoś próbował pokroić koło na przypominające trójkąty części gdy złoto było jeszcze plastyczne. Uniosła wisiorek na wysokość swoich oczu, zawisł poniżej jej palców, trzymany za zapinkę między opuszkami bladych palców -Niestałość sytuacji, umiejętność przystosowania się, przeznaczenie -powiedziała następnie zapinając z powrotem na bransoletę drugi z wisiorków. Schowała następnie ciężki łańcuszek, niegdyś ozdobę, teraz już przekazywaną z pokolenia na pokolenie każdej kolejnej pannie, która odziedziczyła umiejętności, pomoc przy odkrywaniu zapisów w księdze przyszłości. -Czemuż mnie spotyka zaszczyt goszczenia pana w mej celi?- spytała przeszywając go spojrzeniem. Wskazującym palcem zatoczyła w powietrzu nieduże kółko. -Czyżby koło fortuny znów działało w moim interesie?- zapytała nie oczekując odpowiedzi lub jakby uważała go za równego sobie eksperta od przyszłych wydarzeń oraz obrotów losu.
Raz wysoko, raz piasek w oczy - to oznaczało koło fortuny, to oznaczało kółko zaznaczone ruchem palca w powietrzu. Niespodziewane wydarzenia, które nie pozwalają się dokładnie przewidzieć.
Ava nieczęsto miewała do czynienia z całkowicie nieprzewidzianą sytuacją.
Powrót do góry Go down
Ivo Kulkidd

Ivo Kulkidd


Ród : Kulkidd

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeNie Cze 15, 2014 8:48 pm

-Chyba jako jedyna w to wierzysz, panienko. - na jej zaprzeczenie roześmiał się serdecznie, nieco rubasznie, po czym usiadł niepytany. W końcu miał do czynienia z osobą niższą stanem, a w karczmach i u różnych dziewek rozsiadał się jak u siebie.
Gdy zaczęła wróżyć, czy cokolwiek robiła, wstał jednak odruchowo, gnany respektem przez nieznanym i dziwnym niepokojem.
Zmarszczył lekko brwi, jakby potępiając ją za kłamstwo. W jego wzroku mogła jednak wyczytać fascynację. Fascynację, która świadczyła, że nie miał wrogich zamiarów.
-Zaprzeczasz, a wróżysz…wieszczysz… to mi wróżyłaś? Nie jestem medium… zagaił, zaciekawiony. O ile "niestałość sytuacji" i "umiejętność przystosowania się" by pasowały, to inne określenia były dla niego zagadkowe.
-Jesteś wieszczką? Panienko?
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeWto Cze 17, 2014 1:08 pm

Brwi panienki nieznacznie opadły, widoczne stało się niezadowolenie wywołane ignorancją mężczyzny, na jego serdeczny mimo wyczuwalnej nuty strachu, który przed nią żywił, albo raczej który żywił przed czarownicą jaką była w jego wyobraźni. Miała ochotę prychnąć niczym rozwścieczona kotka, jednak jako dworka nauczyła się panować nad podobnymi ochotami bez drgnięcia powieki czy lekkiego grymasu na twarzy. Jej uśmiech zmienił się w jadowity, jakby powoli dziewczę zmieniało się w jadowitego węża albinosa o oczach skrzących się gniewem. Zignorowała stwierdzenie poparte rozbawieniem, zignorowała również samowolę mężczyzny siadającego bez pozwolenia - wciąż przecież nie miała zamiaru rezygnować z dworskich obyczajów, pełna godności do końca. Jako dworka, w towarzystwie królewskiego brata, to ona musiała oczekiwać na pozwolenie by zająć siedzące miejsce.
Uśmiechnęła się nieco łagodniej, gdy ten wstał widząc jej krótkie interpretacje pojedynczych wisiorków.
Widziała w nim szacunek żywiony dla nieznanych mu sztuk.
Bez słowa zbliżyła się do swojej skrzyni, przyniesionej przez służbę więziennej wieży, otworzyła jej wieko i wydobyła zeń przepiękną pozłacaną talię kart. Nie trzeba było mówić, jak była drogocenna nie tylko dla Avy ale i monetarnie.
Dziewczę wydawało się płynąć w powietrzu ku stołowi, brudna suknia wyglądała na niej równie pięknie jak wtedy, gdy była wciąż czysta i aksamitnie lśniła rozjaśnioną światłem bielą.
Wyłożyła na blat niskiego stoliczka karty przedstawiające malunki niemal identyczne z wisiorkami wcześniej pokazanymi przez bladolicą panienkę jej gościowi w więziennej celi - karta wisielec wraz z kartą fortuna. Komponowały się odcieniami złota oraz czystych, mocnych barw.
-To nie wróżba dla ciebie panie, jedynie opis mojej teraźniejszości- stwierdzała klękając przy stoliczku i delikatnie przesuwając palcem wzdłuż krawędzi karty przedstawiającej błazna wiszącego głową w dół. Cóż, z tego, że złamała dworski protokół zabierając sobie nieco przestrzeni, by przyklęknąć na własnych stopach. -Izolacja, mistyk, niestała sytuacja, przeznaczenie- powtórzyła niektóre z wcześniej wypowiedzianych haseł unosząc spojrzenie lodowato błękitnych, ale w jakiś sposób takich, od których nie sposób oderwać wzroku, oczu na mężczyznę.
Milczała przez dłuższą chwilę, składając dłonie na podołku, nagle dziwnie spokojna i stoicka, niczym mistyk, którym w rzeczywistości była. Wieszczka, jasnowidz.
Nagle spuściła oczy na karty leżące przed nią na niskim stoliczku.
-Wieszczką - i owszem. Wiedźmą nie- zaczęła spokojnym, niemal bezbarwnym głosem. -Wiedźma uczy się swojego fachu, z darem wieszczenia natomiast się rodzi. Nie wolno uśmiercać za to, kim się urodzono- lekko potrząsnęła głową, jakby zaprzeczając takiemu losowi jeszcze dodatkowo w sposób niewerbalny. W jednej krótkiej chwili można było zobaczyć, jak dziewczyna wpiła się spojrzeniem błękitu w oczy mężczyzny. -Uśmierciłbyś, panie, swoje dziecko za to, że urodziło się córką nie synem, jak pragnąłeś? Uśmierciłbyś, panie, rumaka zbyt rączego dla najlepszych jeźdźców? - dziwnie monotonny głos, którym zadawała powyższe pytania wydawał się nieodpowiednio mocno pasującym do sytuacji.
Odpowiedź?
Dla Avy zawsze były negatywne.
Powrót do góry Go down
Ivo Kulkidd

Ivo Kulkidd


Ród : Kulkidd

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeWto Cze 17, 2014 6:26 pm

-Dziecka nigdy uznał Ivo, który zawsze lubił dzieci… a na pewno lubił je bardziej niż jego siostra. Nad drugim pytaniem musiał się jednak zastanowić.
-Ujeździłbym tego rumaka albo dał mu nauczkę. stwierdził po chwili z szelmowskim uśmieszkiem. Lubił wyzwania i nie przyjmował do wiadomości, że mogą być rumaki zbyt rącze by je ujeździć lub wyzwania zbyt trudne by im sprostać.
-Więc jesteś przekonana, że skażą cię na śmierć, wieszczko? Widziałaś, co się zdarzy? zapytał, rzucając Avie zaciekawione spojrzenie. Zastanawiał się, czy jej powaga i spokój są tylko pozą.
-Wywróż mi przyszłość. zażądał nagle. Co go obchodziła jej sytuacja? Przyszedł tu po wróżby dla SIEBIE.
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeWto Cze 17, 2014 7:15 pm

-Sugerujesz, panie, iż można ugasić swój dar, jak i ujeździć zbyt rączego konia?- również uśmiechnęła się szelmowsko, nieco z wyższością, jak gdyby chciała mu powiedzieć, jak niewiele wie on o życiu mimo swego wieku.
Złożyła powolnymi, pełnymi namysłu i pewnej, charakterystycznej, nabożności, karty z powrotem w talię, zaczęła je powoli tasować, przełożyła dwa razy - przyglądała się im w zamyśleniu, sunęła co jakiś czas dla czystej przyjemności dotyku opuszką palca po krawędziach niektórych kart.
-Nie odpowiem ci, panie, na twoje pytania. Niektóre wróżby powinny pozostać jedynie przy wieszczącym- stwierdziła, ponownie rozpoczynając tasowanie. Jego prośba przywołała na jej twarz nieco szerszy uśmiech, uniosła nań rozbawione spojrzenie. -Wróżba wymaga energii, a ta wymaga równowagi. Za wróżbę należy płacić- powiedziała, oczekując, iż zrozumie mężczyzna przesłankę, bardzo dobrze zawoalowaną w pozór wróżbiarskiej teorii - nie ma zamiaru wróżyć, dopóki nie usłyszy, że nic nie będzie jej za to groziło.
Mimo świadomości, że większość zdarzeń jest przewidzianych, wiedziała także, że przyszłość można zmienić, gdyż zawsze przygotowanych jest kilka jej scenariuszy - jasnowidzom udostępniane są jedynie te obrazy, które wydarzą się z całą pewnością, te, których czas jest już określony.
Na chwilę spojrzenie dziewczyny zamydliło się - niewprawny wzrok, osoba nie mająca do czynienia z Avą, nie miała nawet szansy dostrzec tego krótkiego mignięcia mgły przesłaniającego przez kilka sekund błękit oczu.
Zobaczyła jasnowłosą kobietę i króla, siedzących obok siebie na bogatym, zapewne królewskim łożu. Wiedziała, że ona jest kurtyzaną, czuła zmieszanie króla. Otrząsnąwszy się zatrzepotała rzęsami - jedyny znak, że coś się stało niespodziewanego. Nad resztą odruchów oraz chęci zapanowała z niezmienioną twarzą, z tym samym słodkim uśmiechem dworki oraz palcami spokojnie przekładającymi karty z miejsca w talii, na inne w niej miejsce.
-Ustalmy cenę, a wtedy zaproszę do siądnięcia naprzeciw, mój panie- powiedziała równie spokojnie jak przed krótką wizją, która wyprowadziła jej ducha z równowagi, czego jednakże nie widać było na zewnątrz. Zatoczyła krótko ręką półkole, pokazując drugą stronę stolika, miejsce na dywanie naprzeciwko zajmowanego przez nią fragmentu zagranicznej tkaniny ozdobnej na podłogę, kiedyś zajmowanego przez setki innych więźniów na przestrzeni tych wielu, wielu lat panowania prawych ludzi podążających za nie do końca prawym prawem.
W pewnym sensie miała nadzieję, że to właśnie królewski brat zostanie jej drogą ucieczki, pozwoli umknąć w lasy, a potem dalej, dalej, zaginąć wśród szarych obywateli kraju.
Jaką cenę zaproponujesz, Ivo?
Powrót do góry Go down
Ivo Kulkidd

Ivo Kulkidd


Ród : Kulkidd

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeCzw Cze 19, 2014 4:20 pm

Sugeruję, panienko, że po pierwsze można nie zdradzać się z nim przed byle kim na przykład takim nieznajomym jak on bo ciemny motłoch oskarży was o czarną magię, a po drugie można sobie znaleźć odpowiednich...przyjaciół, tak jak rączy koń trafi w końcu na odpowiedniego jeźdźca uśmiechnął się lekko, sugerując, że on może być takim odpowiednim...przyjacielem.
Płacić powtórzył, a jego uśmiech stał się nieco chłodniejszy. Myślałem, że tylko osoby pałające się czarną magią żądają za to zapłaty, nie dobre wieszczki dodał chytrze, ale wiedział, że pewnie nic to nie da. Po prostu taki był, zawsze lubił mieć ostatnie słowo.
Wstał i zaczął chodzić po celi.
Jestem radnym, ale nad armią, nie nad sądami. Czeka cię sprawiedliwy proces, panienko. Nie przystoi, aby brat królowej mieszał się do sprawiedliwości procesów. wyjaśnił szybko, domyślając się, że właśnie o to jej chodzi.
Zresztą, czy nie widziałaś jeszcze swojego losu, wieszczko? Jeśli śmierć jest ci pisana i o tym wiesz, pewnie nie błagałabyś mnie o zapłatę, więc... więc pewnie jakoś wywiniesz się z tego sama. wzruszył ramionami z szelmowskim uśmiechem.
Domyślam się, że o zapłatę w złocie ci nie chodzi, bo niby na co byś je tu wydała... ale mogę dopilnować, aby owo złoto trafiło do odpowiednich osób, strażników, dajmy na to. Może zaczną cię lepiej traktować.
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSob Cze 21, 2014 12:00 pm

-Uważasz się, panie, za byle kogo?- spytała chytrze, przyjmując na białą twarz uśmiech sfinksa, równie nieodgadniony co przyczyna jej daru. -Oskarżyli mnie duchowni, nie motłoch. Motłoch jest wiecznie wdzięczny za pomoc, duchowni zaś nie potrafią przeboleć, iż do innych ludzie zwracają się ze swymi rozterkami- stwierdziła, przekładając powoli karty.
Nie patrzyła na swego gościa, siedząc na kolanach w otoczeniu zmarszczonego okręgu zatoczonego suknią. Rozsunęła przypadkowe karty w wachlarz, spojrzała w obrazki które okazały się błękitnym oczom.
Dwójka nagich dzieci w ogrodzie, bawiących się pośród kwiatów na tle pozłacanego słońca. Anioł unoszący się nad wodnym oczkiem przy którego brzegu kołyszą się pałki wodne przelewający wodę ze złotego dzbana do pięknego, również zdobnego złotem, kielicha. Aniołki spoczywające na chmurach, grające na trąbach zwróconych ku ludziom na ziemi oddającym cześć melodii wygrywanej przez boskie, skrzydlate stworzenia.
Karty słońce, umiarkowanie i sąd.
Wieszczba podróży, dobrej przyszłości, pomyślnego zakończenia, odnalezienia równowagi, odrodzenia i zamknięcia przeszłości.
Zatrzepotała rzęsami na tę wróżbę nowej przyszłości, uśmiechnęła się delikatnie, jak gdyby spodziewała się właśnie tych kart, gdy rozsuwała talię spokojnymi palcami.
-Zapłata równoważy energię. Gdybyś, panie, otrzymał wróżbę, acz nie doprowadził do równowagi energii, wieszczba obróciłaby się butnie przeciw tobie- poinformowała rzeczowo, unosząc spojrzenie na mężczyznę, jednocześnie zsuwając karty z powrotem w jedną całość, talię wielkich arkan zdobnych złotem. Drogocenne narzędzie do uchylania rąbka tajemnicy skrytego przed zwyczajnym ludzkim wzrokiem za kotarą tajemnic przyszłości. Na wieść o sprawiedliwym procesie zaśmiała się dźwięcznie, acz chłodno - śmiech jej brzmiał jak gdyby zmrożone srogą zimą srebrne puchary uderzyły o siebie podczas toastu. -Wierzysz, panie, w sprawiedliwość sądu duchownych?- spytała, nawet już nie zmartwiona o własny los, teraz jedynie już rozbawiona.
Odłożyła nagle karty na stoliczek, podniosła się z gracją bez pomocy mężczyzny, nawet jeżeli została zaoferowana w postaci wyciągniętej grzecznie ku białolicej panience dłoni. Odrzuciła rozpuszczone dziewiczo włosy na plecy, zmierzyła gościa oceniającym spojrzeniem, po czym uśmiechnęła się doń przyjaźnie, unosząc ciepłe spojrzenie na jego twarz.
-Błagam równie mocno, jak ty, panie, błagasz o wieszczbę- odparła nieco karcąco, jak gdyby chciała mu splunąć w twarz mówiąc jednocześnie, iż panienki jej pokroju nie błagają, że wysoko urodzone panienki nie błagają w ogóle. -Energia nie znalazłszy równowagi zwróci się przeciw tobie, panie, nie przeciw mnie- stwierdziła, nieco znudzona tłumaczeniem zawiłości energii tak ciasno z wróżbami złączonej. Na wspomnienie o złocie trafiającym w odpowiednie ręce oczy jej błysnęły bystro, uśmiech nieco zmienił swój wyraz. -Traktowana jestem odpowiednio, jednakże złoto wciąż mogłoby znaleźć nowych właścicieli, by przypadkowo potracili wzrok oraz klucze, a także pamięć o ryglu, by nie blokował drzwi- powiedziała uśmiechając się słodko, kiedy w oczach połyskiwał jej spryt.
Powrót do góry Go down
Ivo Kulkidd

Ivo Kulkidd


Ród : Kulkidd

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeNie Cze 22, 2014 12:33 pm

Wróżąc dla siebie, a nie dla niego, tylko podsycała jego ciekawość. I irytację.
-Nie śmiem podważać prawidłowości sądów nieomylnych Gornijczyków. Gornia to nasza religia, a religia ważniejsza jest od wróżb. skwitował chłodno. Jeśli liczyła, że wydusi z niego jakieś krytyczne słowo na temat duchownych to się myliła. Musiał w końcu uważać przykładnego Gornijczyka, tym bardziej, że nie znał jej wiary. Tilion czy Seliano?
-Nawet nie wiem czy masz mi coś ciekawego do powiedzenia, wróżbitko, więc może lepiej wyjdę stąd zanim wplątasz mnie w spiski i konflikt z duchowieństwem. skwitował z ironicznym uśmieszkiem i wstał.
Grał va bank, oczywiście. Widać plan Avy wydał mu się zbyt śmiały i negocjacje jeszcze się nie skończyły.
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSro Cze 25, 2014 11:35 am

-Religia jest wartością najwyższą- skinęła potakująco głową, jednak nie wiadomo było do końca, o jakiejż ona może mówić religii. Przyjmijmy więc w domyśle, że przyjęła skwapliwie rzuconą jej opokę Gornijki, że wcieliła się w zapomnianą przez ostatnich kilka godzin rolę wiernej wyznawczyni boga o dwóch twarzach.
Ona jednakże nie musiała już udawać gorliwej Gornijki, nie musiała udawać jej wcale - jednakże napomniana przez królewskiego brata, szybko ustawiła się do pionu, nie chcąc być w głębszych niż do tej pory problemach. I tak czuła już mrowienie w karku, jak gdyby przygotowywano się, by ją ściąć. Dziwne uczucie, zważając na to, iż wiedźmy, wszystko jedno jak wysoko urodzone, pali się na stosach.
Wstała zaraz po mężczyźnie, grzeczna i korna, skłonna nawet w celi zachowywać się jak damie przystało. Złączyła dłonie na podołku, uśmiechnęła się łagodnie, oczy delikatnie lśniły jak gdyby chciały przekonać, że przyszłość Iva jest na wyciągnięcie jego ręki.
-Wróżba odkrywa przed nami jedynie urywek całości- powiedziała, jakby wydawało jej się, że mężczyzna zbyt wiele oczekuje od jej kart i zdolności. -I to nie mnie, panie, zależy by poznać twoją przyszłość- dodała uśmiechając się nieco szerzej, jak gdyby wejrzała w jego wnętrze i odczytała skrywane tam pragnienie, gorące pragnienie poznania.
Wsunęła talię wielkich arkan do woreczka przy pasie, jakby również rezygnowała z tej wróżebnej sesji, odrzuciła dłonią włosy na plecy, odwracając się bokiem do swego gościa.
Wiedziała jak bardzo go intryguje jej osoba, jak bardzo chciał mieć wiedźmę na podorędziu i jak bardzo myli się co do niej. Niemożliwością przecież jest, by dworska panna parała się głęboko magią niezauważona - jak pokazała rzeczywistość, nawet dziewczęta o wrodzonych zdolnościach, których wyrzec się nie tylko nie potrafią, a i nie chcą, nie mogą czuć się bezpieczne mimo królewskich przysiąg o nietykalności.
Spojrzała z odległości przez okno na egzekucyjny plac, nieco mocniej zacisnęła palce, jak gdyby nerwowo. Zwróciła się ku królewskiemu gościowi z bystrym błyskiem oczu, jak gdyby doświadczyła nagłego olśnienia.
-Panie, zapłatą będzie twoje milczenie na procesie. Zeznasz na moją korzyść- zaproponowała zaognionym od przebłysku geniuszu głosem, z oczyma niemal płonącymi nadzieją i twardym żądaniem jednocześnie.
Z jasną twarzą, jedwabistymi włosami i w pobrudzonej sukni stała, oczekując na prośbę o uchylenie rąbka przyszłych wydarzeń bądź zdecydowaną odmowę przyjęcia podobnych warunków. Każdy we dworze, nawet więźniowie, o coś grał - on chciał zobaczyć nieco z przyszłości, ona chciała ocalić życie.
Godna wymiana - użyczenie zdolności, za kolejne oddechy.
Powrót do góry Go down
Ivo Kulkidd

Ivo Kulkidd


Ród : Kulkidd

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeNie Cze 29, 2014 10:58 am

No, wreszcie zaczęli układać się jakoś rozsądnie. Nie liczyła chyba, że królewski brat zgłupiał na tyle, aby ryzykować i umożliwiać jej ucieczkę za jedną wróżbę?
Ale kilka słów…to co innego. Słowa za słowa.
Udał namysł, ale po lekkim uśmieszku na jego twarzy Ava mogła wyczytać, że jest na dobrej drodze w swoich negocjacjach.
-Co miałbym zeznać, panienko? Nie widziałem, jak "zabijasz" siostrę, ale to przecież niewystarczająco. Nie widziałem też aby zabijał ją ktoś inny… - zawiesił głos, sugerując, że nie zwali na nikogo winy ot, tak (chyba, że Ava zasugeruje kogoś, kto zalazł mu za skórę!).
-Szukasz alibi, pani? - uśmiechnął się dziwnie, wyobrażając sobie jakiego rodzaju mogłoby to być alibi. Ciekawe, czy chciałaby takich…plotek o sobie i o nim, czy wręcz przeciwnie.

wybacz opóźnienie, ale uff, wreszcie wakacje!
Powrót do góry Go down
Boży Głupiec

Boży Głupiec


Ród : Ho hej
Skąd : Oddzwoneczkuj się!
Praca : Żarciki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSob Sie 23, 2014 5:43 pm

Obrzucony przez Avę protekcjonalnym spojrzeniem po raz kolejny dał jej znać, że nie zrozumiał aluzji. Do tej pory chciała jedynie pomocy w ucieczce, wiedząc, że jak bardzo by nie miała przekonujących dowodów swej niewinności wystarczy zeznanie mężczyzny będącego duchownym, choćby widać było że kłamie jak z nut, i tak zostałaby skazana na śmierć. A jeżeli nie pomocy w ucieczce to choć zeznania na jej korzyść - ktoś tak znaczący, gdyby zeznał, że uważa ją za niewinną, że nigdy nie widział nic podejrzanego w jej zachowaniu mógłby spowodować jej uniewinnienie. Jednakże, jak widać, dyplomacja nie była najlepszą Iva Kulkidda stroną.
Jasnowłosa panienka zaczęła więc zachowywać się weselej, jakby wszystko, co powiedziała do tej pory było żartem, dworowaniem sobie z wysoko urodzonego mężczyzny. W końcu, zirytowany Ivo z mętlikiem w głowie, zapukał w drzwi celi, które otworzyły się przed nim na oścież.
Strażnicy rzucili po jednym pogardliwym spojrzeniu tej wiedźmie, stojącej przy niewysokim stoliczku z czarującym uśmiechem, dziękując bogom, że niedługo oddają wartę kolejnej zmianie. Nie mieli ochoty przebywać w tym samym budynku co ta niebezpiecznie ambitna i piękna niewiasta, podobno potrafiąca wywołać sztorm na morzu lub samym spojrzeniem spowodować męską niemoc.
Mając świadomość tej ostatniej plotki spieszyli się oboje do swoich domów i żon, by móc sprawdzić, czy przypadkiem nie mieli racji ci, którzy ją rozpowiadają.


Sesja zakończona: Ivo jest wolny fabularnie, Ava siedzi dalej w więzieniu
Powrót do góry Go down
Hayden Leslie

Hayden Leslie


Skąd : Delta
Praca : Królewski Gwardzista

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeSro Sie 27, 2014 11:08 pm

/wreszcie pierwszy post/

Końskie kopyta równo stukały o bruk niczym podczas paradnego marszu na królewskich uroczystościach. Wierzchowce strzygły uszami, parskały cicho, lecz żaden nie wyrwał się z szyku nawet o pół stopy. Stajenni zaraz by orzekli, iż ułożone rumaki to ich zasługa. Robili co mogli, żeby zwierzęta zamieszkujące zamkowe stajnie wywodziły się z najlepszej krwi i posiadały szlachetny temperament. Zapewne nie były to tylko puste przechwałki, bowiem kiedy zdarzało się sprzedawać konia z królewskiego stada, sprzedawano go za wysoką cenę. Jak dotąd nikt nie narzekał na lżejszą sakiewkę czy nowy nabytek. Szło raczej w przeciwną stronę - pożądano tychże wierzchowców. Zaś król zawsze miał pod ręką coś cennego do podarowania zagranicznym posłom albo swoim ulubionym dworzanom.
Hayden podejrzewał, że dzisiejszego dnia powściągliwe zachowanie koni wynikało nie tyle ze sposobu ich ułożenia, co z powodu żaru lejącego się z nieba. Upał dokuczał zarówno dwu - jak i czteronogim stworzeniom. Co mądrzejsi ludzie szukali schronienia w oberżach i w podcieniach.
Ocierający pot z czoła handlarze bezskutecznie usiłowali nakłonić przechodniów do drobnego zakupu, chociażby. Niestety przechodnie z rzadka spoglądali na stoiska, myśl zaprzątały im pragnienia znalezienia ochłody, zaś uwagę skupiały córki i żony omdlewające od nadmiaru słońca. Z ulic poznikały nawet wszędobylskie dzieci i bezpańskie psy i koty.
Królewskiej Gwardii również przyjemniej było siedzieć w chłodnych murach niż jechać przez rozgrzane, niemrawe miasto. Z tymże w Gwardii obowiązki stały wyżej nad przyjemnościami. Stąd ten przejazd.
Hayden zeskoczył z siodła i podprowadził karosza pod wiatę, gdzie czekało już koryto wypełnione wodą.
Miejmy nadzieję, że trochę wody znajdzie się i w tej wieży pomyślał, czekając aż pozostali skończą zajmować się swoimi wierzchowcami. Każdy z nich, włączając i dowódcę, śpieszył do cienia. Popędzano zatem opieszałych. Nie minęło wiele czasu od wjazdu na plac, a grupa Gwardzistów znalazła się wewnątrz Wieży Robur. Hayden, jako że najmłodszy pośród nich, wszedł ostatni. Tedy, dostał szansę ujrzenia, jak pierwsze zaskoczenie wynikające z nagłego pojawienia się świeżej partii zbrojnych ustępuje i na twarzach Strażników pojawia się coś na kształt ulgi. Najwidoczniej pilnowanie wiedźmy nie należało do przyjemnych obowiązków. Zmiana warta musiała być dla nich wybawieniem. Porównywalnym z wybawieniem, jakie przyniósłby miastu deszcz.
- Umykacie, inaczej czarownica pozamienia was w ropuchy i szczury - mruknął pod nosem stojący obok niego Kian.  
Mogli stroić sobie żarty z wycofujących się trochę pośpiesznie wartowników. Popisywać przed resztą kompanii twierdzeniami, że nie wierzą w żadne czary i czarownice. Krzywić na myśl, że Gwardii rozkazano pilnować jakieś pannicy z wpływowego rodu. Pewnikiem będzie pokazywała fochy, zaś prostych ludzi traktowała z góry. Żartownisie, kpiarze i marudy natychmiast zamilkły, kiedy uświadomiły sobie, że każdy wiezień powinien chociaż raz na dzień dostać coś do jedzenia. Wiedźmy nie stanowiły tutaj żadnego wyjątku. W dodatku ta wiedźma była szlacheckiego pochodzenia, prawdopodobnie przysługiwało jej prawo do więcej niż jednego posiłku dziennie. To wystarczyło, żeby każdy zaczął ukradkiem spoglądać na swojego towarzysza. Perspektywa wypicia kubka zimnej wody była szalenie atrakcyjna. Perspektywa pełnienia warty w chłodnych ścianach wieży również. Z kolei perspektywa udania się do celi i spotkania czarownicy już nie bardzo. A przynajmniej nie tak od razu. Wiadomo, iż pilnowanie tej panienki w naturalny sposób narzucało konieczność obserwowania i w razie jakiegoś wypadku, nawiązania z nią rozmowy. Lepiej później niż wcześniej. Co, jeśli była dzisiaj w podłym nastroju i faktycznie użyłaby jakiś tam swoich sztuczek na pierwszym lepszym biedaku, który nawinąłby się pod ręką?
Podobnie jak towarzysze, Hayden zapragnął nieco ochłonąć po podróży w palącym słońcu.
Wpojona w Gwardii dyscyplina po raz kolejny doszła do głosu i przypomniała, że służba w elitarnej formacji wymagała poświęcenia oraz wyrzeczenia słabostek, do jakich należało niewątpliwie przywiązanie do zabobonów. Był przekonany, iż pozostali również o tym pamiętali, lecz jako, że najwcześniej zareagował, to jemu przypadł zaszczyt spełnienia obowiązku.
Na tacy stał dzban, głębszy talerz wypełniała szarą, lepką papką, która pachniała jak kasza. W koszyku na pieczywo, leżały kromki chleba, na mniejszych talerzykach kawałki wędliny i plastry sera. Niezbyt wyszukany posiłek dla arystokratycznego podniebienia, ale człowiek, który wręczył mu tacę miał taką minę, jakby to co przygotował w sam raz nadawało się na dworski stół.
Cóż.
Młody Gwardzista postanowił zachować komentarze na inną okazję i ruszył korytarzem prosto pod drzwi celi.
Może akurat na mnie nie zechcesz rzucić uroku, pani.

Obecnie pełnił rolę strażnika w wiezieniu. Komuś takiemu było wolno wchodzić i wychodzić według uznania. Bez wcześniejszego uprzedzenia. Nie potrafił więc powiedzieć, czemu zapukał. Naprawdę nie musiał tego czynić. Stojący opodal wartownik spojrzał na niego dziwnie i przekręcił klucz w zamku.
Hayden przekroczył próg, zaczekał aż drzwi się za nim zatrzasnął.
- Przyniosłem coś do jedzenia - odłożył tacę na stolik i dopiero wówczas ośmielił się spojrzeć na nową mieszkankę wieży - Moja Pani.  
Powrót do góry Go down
Ava Rede
Dworka
Dworka
Ava Rede


Ród : Carakas
Skąd : Odłączona Wyspa
Praca : dworka księżniczki

Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitimeCzw Sie 28, 2014 12:31 pm

Zdziwiła się słysząc pukanie - jak codziennie od dawna, wróciwszy z jednego z dozwolonych jej spacerów, stała przy oknie przyglądając się światu na zewnątrz. Piękne oczy oraz słodki uśmiech przekonały pilnujących ją ludzi, że powinna mieć nieograniczony dostęp do spacerów, co oznaczało w praktyce możliwość przesiedzenia całego dnia w celi lub na egzekucyjnym placu. Niewesoły był to wybór, jednakże Ava po jakimś czasie skwapliwe zaczęła korzystać ze spacerów, tęskniąc za poruszającym się powietrzem, nawet jeżeli przesiąknięte było wilgocią oraz ulotną wonią dusz straconych niewinnie ludzi unoszących się wokół niczym mgła, którą jedynie bladolica panienka widywała od czasu do czasu w rozbłysku słońca bądź płożącą się nad placem. Wiatr poza murami wieży zdawał się czasem jęczeć potępieńczo - dziewczyna wtedy zaczynała szeptać słowa ukojenia, jakby wokół niej znajdowali się ogarnięci żalem ludzie, nie jedynie ciemne nocne powietrze przestrzennej komnatki.
Teraz jednakże miała na sobie skromną dworską suknię z jedwabiu gołąbkowo-niebieskiej barwy, z popielatą spodnią spódnicą wystającą z rozcięcia sukni zdobną na całej powierzchni regularnym, rzadkim wzorem wyszytym czarną, cienką niby pajęcza sieć, nicią. Rękawy, przywiązane ciasno do gorsetu, nie były wywijane ani obszerne, jedynie nieco bufiaste na całej długości. Głęboki, kwadratowy dekolt obszyty wokół taśmą z czarnego, mięsistego aksamitu przysłaniała częściowo biała gaza muślinu, bardziej podkreślając kobiece uroki, układając się w literę "v", niż je kryjąc. Szyję zdobił skromny łańcuszek ze złota, zawieszony był nań dwucalowej długości krzyż z zdobionego arabeską złota przetykanego zadymionymi opalami. Szerokie spódnice spływały dzwoniastą, rozłożystą kaskadą ku ziemi. Niemalże białe włosy dworska panna, której pani nawet nie odwiedziła w celi, skryła, ciasno upięte, pod niskim czepcem barwy królewskiego błękitu okolonego tasiemką ciemną niby sama noc. Wysadzany był na krawędziach drobnymi perełkami oraz koralikami ze złota.
Teraz zwracała głowę zwróconą dotąd ku oknu na drzwi, ze zdziwieniem połyskującym w oczach i wymalowanym wyraźnie na jasnoróżowych ustach.
Szczęknął klucz w zamku i w progu więziennej komnaty dziewczęcia pojawił się gwardzista z tacą.
Zamiast niemal cisnąć pożywieniem na stolik, odwrócić się, umknąć jakby w strachu on przemówił, tytułując ją "swą panią". Odnalazła zardzewiały już od nieużywania uśmiech, tak samo jak przed uwięzieniem uroczy i ciepły, który posłała, skromnie spuszczając oczy, gwardziście. Obróciła się z szelestem jedwabiu, zwracając ku mężczyźnie. Przystojnemu, co nie umknęło jej uwadze, przez co strzelała nań co chwilę spojrzeniem, chcąc jednocześnie napatrzyć się nań i być może ściągnąć na siebie nieco z jego uwagi.
-Dziękuję ci, gwardzisto- odparła, lekko skłaniając się, jakby była ptaszynką przysiadłą przez chwileczkę u szczytu płotu. Zbliżyła się do stołu i, zamiast sięgnąć po jedzenie, ujęła w obie dłonie dzban wypełniony piwem do połowy i nalała napoju pobudzającego wszelki zapał do prostego pucharka z bliżej nieokreślonego, szarego metalu.
Upiła łyk i nie potrafiła powściągnąć delikatnego grymasu, który przemknął po jej białej buzi niemal niezauważenie.
-Cienkusz- dodała tonem, który wydawał się przepraszać za kręcenie nosem na cierpkie, rozcieńczone mocno piwo.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Cela I Empty
PisanieTemat: Re: Cela I   Cela I Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Cela I
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Amentes :: Alces :: Obrzeża :: Wieża Robur-
Skocz do: